Komiksowy... ból głowy?

   Na początku lutego pojechałem na Szlamfest i odkąd wróciłem nie potrafię się ogarnąć kompletnie z niczym, przez co jeszcze bardziej wypadłem z obiegu ze wszystkim niż w styczniu. Dotyczy to głównie tłumaczeń TGWTGpl, bo ciężko mi wszystko pogodzić z robotą, a jak w końcu mam chwile wytchnienia, to zwyczajnie mi się nie chce. Tak, robię to hobbistycznie, ale wciąż myślę o tych wszystkich zalegających tekstach, które zalegają całymi miesiącami, czekając na opracowanie.

   Drugi problem to taki, że przeszła mi też ochota na pisanie, a gdy przez tak długi czas niczego nie opisuję, a mam taki zły zwyczaj, że chcę wtedy pisać o wszystkim co się działo i zwyczajnie wychodzi z tego bałagan, bo za dużo tego wszystkiego.
   A tak naprawdę miało być o komiksach, bo tych przywiozłem z Trójmiasta kilka, z czego dotychczas przeczytałem do tej pory "Będziesz smażyć sie w piekle", które jest chyba najlepszym komiksem jaki w życiu czytałem. I oczywiście, mam znajomych, którzy przeczytali ich kilkadziesiąt razy więcej niż ja, ale w życiu zdołałem przeczytać trochę klasyków i rzeczy mniej znanych, mainstreamowych i bardziej specyficznych, ale żaden mnie tak nie wciągnął jak historia deathmetalowego zespołu Death Star. Mimo że z wyglądu i charakteru jestem całkowitym przeciwieństwem metalowca, to mam potworna słabość do historii o nich, a szczególnie do żartów o nich. To mi wciąż przypomina, że mam do zaliczenia "Metalocalypse" i filmową wersję "Detroit Metal City"...

   Tuż przed Szlamfestem miałem dwa komiksy do skończenia. Spider-Man z tej nowej kolekcji Marvela wypożyczony od kolegi i Star Wars Komiks "Darth Vader" kupiony... na zeszłorocznym Pyrkonie. Do tego drugiego podchodziłem kilka razy i nadal go nie skończyłem. Zdałem sobie dziwną sprawę, że gdy czytam te mainstreamowe komiksy z USA, to zaczyna boleć mnie głowa, a wtedy robię się śpiący i zaczynam notorycznie ziewać. Czy to poczucie nudy? Rysunki wtedy są tak wygładzone, a na nich samych dzieje się tyle rzeczy, że mam wrażenie że nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć wzrokiem i zaczyna mnie to męczyć. Dawniej nie miałem z tym problemu. Czy to coś ze wzrokiem czy po prostu przeszedłem jakąś dziwną przemianę przez te wszystkie lata? Z bardziej oszczędnymi rysunkami nie mam takich problemów. Dość powiedzieć, że udało mi się skończyć z przerwami Spider-Mana, który okazał się całkiem porządnym albumem, nie licząc kontrowersji z tłumaczeniem i okazjonalnymi błędami, na które zdążyło narzekać kilka osób.



   Na razie to tyle w tej kwestii. Wśród rzeczy z Gdańska czeka mnie drugi Ivan Kotowicz oraz parę rzeczy pożyczonych od Szarosen. W lutym z filmów udało mi się tylko obejrzeć "Jay i Cichy Bob kontratakują", który jest spoko filmem do obejrzenia w towarzystwie, ale zdecydowanie nie warto oglądać go na trzeźwo. No i może w ramach nadrobienia filmografii Kevina Smitha powinienem był obejrzeć go później, bo cwaniak stworzył własne uniwersum po którym snuja się postacie z jego poprzednich dotychczasowych filmów.
   No i zamierzam wrócić do czytania książek. W Empiku udało mi się w ostatniej chwili kupić tanio "Życie na pełnej petardzie", które czyta się dotąd naprawdę pozytywnie i może nawet skończę ją w tym miesiącu. Wyjazd do Gdańska przypomniał mi też o trylogii "K-Pax", którą kupiłem lata temu zafascynowany filmem. Czemu je porzuciłem? Chyba po prostu przygnębiały mój młody umysł ostrzeżeniami Prota co do przyszłości gatunku ludzkiego. Dziś to w sumie trochę śmieszne, więc nadszedł chyba czas bym w końcu zmierzył się z nimi ponownie.



Komentarze

  1. Ja oglądałam "...kontratakują" na trzeźwo (jak wszystkie inne Keviny) :D Ale racja, warto to obejrzeć na samym końcu, bo dużo tam (a czasem aż za dużo) nawiązań do pozostałych jego filmów.
    Kaczkowskiego też coś będę musiała przeczytać w końcu. A "K-PAX" uwielbiam właśnie za przemyślenia prota. Tylko nie traktuję tego jako przygnębiających ostrzeżeń, a bardziej jako zbiór mnóstwa porad i trafnych spostrzeżeń. Zresztą wiele książek s-f pomaga spojrzeć na nasze ziemskie życie z innej (bo w końcu kosmicznej) perspektywy. Ale wskazówki prota są dla mnie wyjątkowe.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty